Szanowni Państwo
W drugim odcinku, przygotowanego przez Bibliotekę Publiczną Gminy Rychliki, cyklu „Mieszkańcy z pasją” prezentujemy osobę pana Tomasza Biełous.
Pan Tomek jest rolnikiem, od wielu lat sołtysem wsi Mokajny, a jego pasją jest rzeźba i rysunek.
To nigdy nie boli
Tomasz Biełous
Cykl: Mieszkańcy z pasją
- Kiedy się coś tworzy, jest ta ciekawość – wtedy zostaje pamiątka z każdego dnia. Kiedy się czegoś nie zrobi, nie ma znaczenia, że coś się przeżyło, stworzyło – powiedział nam Tomasz Biełous na samym wstępnie rozmowy.
Za tworzeniem idzie zadowolenie. Pan Biełous sam siebie nie określa jako rzeźbiarza. - Podoba mi się, że mogę coś zrobić. Wiadomo, że nie zawsze się uda. Podoba mi się to, co zauważyłem u początkujących, że czasem wychodzi coś koślawego, jakby rzeźby ludowe. Jest to także mój styl - zauważa artysta.
- To jest pewien rodzaj wyciszenia, trzeba tylko mieć tę chwilę i tą chęć. Kiedy ktoś przychodzi z prośbą o wyrzeźbienie konkretnej rzeczy, nie ma tego natchnienia. Natomiast kiedy ono jest, pojawia się też odpowiednie nastawienie i bywa, że mimo bólu rąk, nie chce się przestawać - dodaje.
Czasem coś powstawało całą noc, kiedy jeszcze nie musiał tak wcześnie wstawać. Rodzice pomagali w gospodarstwie. Wtedy zaczynał przed 22 i siedział nad rzeźbą do 3-4 nad ranem. Nie było to męczące – dopiero na drugi dzień bolały ręce, czasem pojawiało się zapalenie żył, ale gdy człowiek robi to, co lubi, to nigdy nie boli – zauważa artysta.
Od zawsze lubił zapach drewna, bo ten był nieodłączną częścią jego dzieciństwa. Przygoda z rzeźbą zaczęła się od tego, że znalazł u dziadka w szopie jedno dłuto. Teraz używa także budowlanych. Podstawą jest to, żeby było ostre i wytrzymałe. Sięga też często po metalowy, zwykły młotek. Rzeźby wykonuje najczęściej ze świeżego drewna: – Najlepsze jest odsezonowane, ale ja lubię, jak pęka. Problem pojawia się, kiedy pęknięcie powstaje na twarzy, czy na innym znaczącym elemencie. Natomiast w pozostałych miejscach widać, że to natura, że to nie jest plastikowe. - opowiada i dodaje: - Drewno nie jest kupowane, ale odłożone przy okazji przygotowania opału. Niektóre rodzaje są wyraźniejsze i trwalsze, np. lipa na zewnątrz szybko się psuje. Dobrze jest sięgnąć po drewno dębowe.
Obok rzeźby jest jeszcze rysunek: - W szkole zawsze lubiłem plastykę. Nie trzymałem się estetyki, dlatego moje rysunki były nieco inne. Później, kiedy mieszkałem w internacie tworzyłem rysunki na ścianach w kawiarence – opowiada. Dzięki temu dostał propozycję pracy w reklamie, jednak jej nie przyjął. Artysta pierwszą pracę w drewnie wykonał, kiedy jeszcze chodził do szkoły podstawowej. Dopiero później zaczęła się wieczorowa nauka w Technikum Rolniczym – wtedy było więcej czasu na rzeźbę. Potem podjął się poważniejszej pracy w gospodarstwie i sztuce poświęca nieco mniej czasu. Dzieła jednak wciąż powstają. Do tej pory można je było podziwiać na lokalnych dożynkowych wystawach w Rychlikach i Bągarcie.
Wszystkiego, co umie nauczył się sam. Nie ma jednego konkretnego artysty, którym się inspiruje, kogoś, komu chciałby dorównać. Stawia na indywidualność, jednak docenia twórczość innych, szczególnie jednego z lokalnych twórców: - Bardzo mi się podobają rzeźby Jana Redźko. Jego wyrzeźbione postacie są zawsze uśmiechnięte i zadowolone – mówi.
- Ważne jest, żeby coś robić. Nie ważne, czy wychodzi, czy nie, trzeba próbować. Nawet kiedy chce się powiedzieć „nie umiem” - te słowa artysta kieruje na koniec do czytelników.
Jeśli znasz kogoś, kto ma talent, którym się nie chwali lub po prostu sami jeszcze do niego nie dotarliśmy, napisz do nas:
- Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
- Facebook: @Biblioteka_Publiczna_Gminy_Rychliki_i_filia_w_Jelonkach
lub zadzwoń:
- 55 248 82 02
- 55 258 80 80