BPG Rychliki serdecznie zaprasza na spotkanie z lokalnymi twórcami kultury, które odbędzie się 9 maja 2014 roku (piątek) o godzinie 17:00 w sali przy bibliotece. Bohaterkami spotkania będą panie – Barbara Winiarczyk – poetka i Barbara Deroszewska – malarka.

Pani Barbara Winiarczyk jest absolwentką Liceum Medycznego (1982), a w połowie lat dziewięćdziesiątych zaczęła wykonywać zawód pracownika socjalnego w pomocy społecznej. Jest matką trójki dzieci i babcią dwójki wnucząt. Wiersze z mniejszymi i większymi przerwami pisze od dziesiątego roku życia. Jej utwory często dotykają problematyki ludzi z którymi styka się w pracy zawodowej. W styczniu 2013 roku, nakładem wydawnictwa MINIATURA, ukazał się jej debiutancki tomik wierszy „W deszczu łez”.

Pani Barbara Deroszewska jest osobą niezwykle skromną ale bardzo kontaktową i otwartą na ludzi. Mówi o sobie: „Malowanie towarzyszy mi od dzieciństwa, stało się moją pasją. Myślą przewodnią moich obrazów oraz inspiracją jest studium człowieka, oraz piękno otaczającej przyrody. Malowanie pozwala spełnić moją kobiecość, marzenia, daje mi radość, poczucie rozumienia otaczającej rzeczywistości”.
Na spotkaniu będzie można obejrzeć kilka niezwykle cennych dla malarki prac.


Poniżej prezentujemy kilka najnowszych wierszy pani Basi Winiarczyk.

w oczekiwaniu
pragnienie boli zmierzchem i świtem czas nie nadchodzi
smutną historię los pisze makiem w pustynnej burzy
krucha nadzieja w zimnym kurhanie tęsknotę rodzi
twojej czułości zziębnięta czekam a czas się dłuży
może mi wtedy śnieg będzie prószył tego dziś nie wiem
lub kwiaty zalśnią krwistą czerwienią w szczerym ugorze
między wersami słów aksamitem szepczę do ciebie
że przyjdzie chwila gdy w twoje dłonie znów serce złożę

u Vivaldiego
skapcaniało to życie wśród siątków
choć Vivaldi do tańca wciąż gra
stare miasto zaprasza bywalców
więc wyruszam na parkiet i ja

ty porywasz z uśmiechem do walca
z lat trzydziestych muzyka nam gra
gdy unosisz mnie lekko na palcach
myśli mają zapalnik na czas

usta jeszcze próbują coś mówić
pozorami namiętna trwa gra
metamorfoz ciąg widzi tłum ludzi
w jedną duszę co serca ma dwa

 

los prosty jak sznurek w kieszeni


jeszcze tutaj jestem odsuwam złą przyszłość
gdyby było można nawet w nieskończoność
chciałam zapleść drogi niestety nie wyszło
wiatr losy poplątał przyprawił na słono

bezlitosne echo tłucze się po ścianach
zabijam tęsknotę zanim się urodzi
ostatniego z tobą zatańczę kankana
potem w kurę zmieni mnie inny czarodziej

wraz z nim przyjdą zimne nieczułe karesy
i zamarzną ciała na styku płaszczyzny
bo my nawet w piekle ognia nie znajdziemy
diabeł pod dywanem będzie liczył blizny

więc dopóki chwila ostatnia trwa jeszcze
policz słone krople i pozbieraj dreszcze

emigranci
Władek od dawna już mieszka w Stanach
lecz nadal pachnie mu polska ziemia
choć w World Trade Center ciosem był zamach
to jednak spełnia swoje marzenia

Tomek w Szwajcarii wciąż wiersze pisze
żeby języka nie zapominać
czasem z tęsknoty przerywa ciszę
los emigranta głośno przeklina

Robert w Londynie na chleb zarabia
tęskni za krajem i starą matką
z obcą walutą żyłby jak hrabia
jednak do kraju powraca rzadko

Ania w Paryżu robi karierę
a mąż w wysiłkach ją dzielnie wspiera
z nutą nostalgii wspomina dzieje
kraj jej nie pomógł ta myśl uwiera

samotne orły śmigłe jaskółki
wijące gniazda pod obcym niebem
wciąż poszukują do szczęścia furtki
karmią się łzami i dzielą chlebem

pamięć zatraca kształty powoli
tęcza szarzeje w swej rozciągłości
ocean zionie pustką co boli
to wciąż dla Polski pełni miłości